Piotr Kaim Piotr Kaim
707
BLOG

Koniec Platformy?

Piotr Kaim Piotr Kaim Polityka Obserwuj notkę 24

Jednym ze źródeł PiS-owskiej bezwzględności jest kult Wodza wbudowany w mechanizmy działania partii. Kto publicznie krytykuje Jarosława Kaczyńskiego, brany jest w tryby postępowania dyscyplinarnego i jeżeli się nie ukorzy - dostaje formalnego kopa, a więc zostaje usunięty z PiS. Powodem uruchomienia takiego postępowania może być krytyka bezpośrednia i ostra (Marek Migalski), ale także zawoalowana, pośrednia i delikatna. Może być też zademonstrowanie odrębnego zdania w jakiejś nieistotnej sprawie czy zaledwie ryzyko, że delikwent dopuści się którejś z wymienionych zbrodni w przyszłości (to ostatnie to przypadek Elżbiety Jakubiak).

Od pewnego czasu Kaczyński nie musi stosować podobnych metod, bo co inteligentniejsi lub odważniejsi politycy PiS dawno zostali wyrzuceni (Dorn, Zalewski) albo złamani (Ujazdowski), a reszcie nawet nie przyjdzie do głowy, że kult Wodza to coś złego, zwłaszcza, że uprawianie tego kultu może być opłacalne (Hofman, Mastalerek i cała masa innych). Na wszelki wypadek zaznaczę, że jest to opis uproszczony i nie zamierzam twierdzić, że wszyscy członkowie PiS to głupcy, tchórze lub płatni pochlebcy (tym bardziej, że mam znajomych PiS-owców, którzy są zaprzeczeniem tych stereotypów).

Opisane powyżej mechanizmy są niebezpieczne, bo kiedy partia wodzowska zdobywa władzę, stara się przenieść wewnętrzne obyczaje na grunt państwowy. Właśnie to oglądamy. Zgodnie z zamysłem PiS, urzędnicy, żołnierze, policjanci czy sędziowie powinni się kierować wskazówkami Wodza (albo któregoś z podkomendnych), także wtedy, kiedy są one sprzeczne z prawem. Innymi słowy, każda racja, która kłóci się ze zdaniem Wodza, powinna być odrzucona za wszelką cenę. Stąd m.in. walka z Trybunałem Konstytucyjnym (rozpoczęta zaraz po wyborach) i resztą systemu sądownictwa (słyszeliśmy już pierwsze salwy i zapewne usłyszymy więcej).

Platforma - mimo licznych patologii - dotąd kultu Wodza unikała. Tusk tolerował wewnętrzną opozycję i nikogo nie wyrzucił z powodu czystej różnicy zdań. Zdarzało się natomiast, że politycy wyrzucani z innych powodów próbowali doklejać do tego motywy polityczne (np. Paweł Piskorski). Grzegorz Schetyna uznał, że takie obyczaje są przeżytkiem, więc wyrzucił trzech posłów, w tym Stanisława Huskowskiego, człowieka-legendę, który w czasie stanu wojennego uratował miliony dolnośląskiej "Solidarności". Są też inne przesłanki, które pozwalają sądzić, że Schetyna chce skopiować model Kaczyńskiego. Czuję, że w PO coś takiego nie przejdzie bezboleśnie, więc dojdzie do większego rozłamu, powolnej samolikwidacji albo jednego i drugiego.

Tak czy inaczej - jako wyborca - chwilowo Platformie dziękuję.

Piotr Kaim
O mnie Piotr Kaim

piotrkaim@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka